Ostatni post na poprzedniej stronie:
Ach jak dobrze, że facet jakoś się rozpromienił, słysząc Hysta, a jednak czasem ten facet dobrze działa na innych! Ale tylko czasem. Chłopak podrapał się po głowie, "chyba czas umyć łeb, możliwe" pomyślał spokojnie, zazwyczaj Acadia uważał na takie rzeczy, ale podczas podróży i z Hystem w roli głównej, trudno było brać nawet wietrzną kąpiel, a co dopiero w jakimś bariorku. Po chwili chłopak wrócił myślami do nowo poznanego kolegi. Na pierwsze słowa Hyst pokiwał jedynie głową a akcie zrozumienia. On jedynie miał wykonywać rozkazy, a nie zastanawiać się i słuchać wkurwu mieszczan. To nie jego sprawa.– Ja jedynie wykonuję rozkazy starszego Drugiego, nic nie mogę poradzić, że kazał mi go szukać. Wiesz, mi też to nie w smak wolałbym pić piwo, notabene całkiem niezłe. – powiedział, puszczając oczko do kolegi, miał na myśli oczywiście ich piwo. – ale jak każą to, idę na randeczkę! –dodał wesoło na sam koniec.
Popatrzył się na amulety, które zostały zrobione dla nich, czy mógł im ufać? Chyba nie. Patrząc, że sam zwykły Drugi miał problem z pierwszym, a co dopiero jakiś amulet miał ich zatrzymać, ale Hyst ani Acadia im tego nie powie. Nadzieją potrafi być piękną rzeczą, tak samo, jak wiara, tak piękną, że aż niebezpieczną i na tym pozostańmy.
– A no trzeba przyznać, że ładne to cacko – Uznał po chwili, dłonią złapał dół maski, jakby swój podbródek i pokiwał twierdząco głową. Można było uznać, że to za aprobatę. Oczywiście udawaną, ale nich wieśniak myśli sobie, że na prawdę.
– To mówisz Pani, że poszedł w tamtą stronę? Cóż to idę, chcę te hecę skończyć jak najszybciej. – Powiedział pewny siebie, jak zwykle piszczącym głosem. Rozciągnął się rozkładając ręce, ziewną.
– To do widzenia, mam nadzieję, że spotkamy sie jeszcze na piwku! –Dodał na sam koniec, chciał sobie podskoczyć lecz dekiel zapomniał iż w błocie trudno skakać. Zachwiał się do przodu ale utrzymał równowagę, zasyczał coś pod nosem i udał się spokojnie w stronę poszukiwanego kolegi.