Ostatni post na poprzedniej stronie:
Narrator
— Dziwnyś, chłopie. Niejedna paniusia by ci jeszcze zapłaciła za noc z tobą, żeby potem się chwalić, że straciła cnotę ze sławnym gladiatorem, a ty jeszcze od nich stronisz — wyrazem twarzy Karla było lekkie niedowierzanie i delikatna nuta pogardy. Nie od dziś było wiadomo, że z gladiatorów były jurne byki, co czasami z ochotą wykorzystywały wystarczająco bogate panny, które nie przejmowały się szeptami na boku. Jeśli pewien wojownik wsławił się jakąś walką lub walkami i zaczynał zyskiwać spory rozgłos, często mógł wybierać sobie wśród płci pięknej, a potem chwalić się nocnymi wyczynami. Rajner jednak najwyraźniej wolał inny żywot, z dala o uciech cielesnych, przez co niektórzy dziwnie o nim gadali.
Mężczyźni wyszli z terenu szkoły wspólnie i szli tak też kawałek przez tereny podlegające gladiatorom, nadanymi przez senat. Dopiero potem Karl skręcił w inną ulicę, kierując się w stronę zamtuzu, podczas gdy Rajner, o ile wcześniej nie pomyślał o zmianie swojej prezencji na bardziej odpowiadającą warunkom atmosferycznym oraz otoczeniu, w którym będzie się obracał, szedł dalej, w stronę głównej ulicy. Wcześniej jednak dostał od swojego mentora pieniądze – jego własne, a właściwie ich małą część, którą ten przechowywał w jego imieniu i wydawał na własne życzenie, w sumie dwadzieścia szylingów, czyli dwie korony.
Do Gospody "Tysiąc koron".