Ostatni post na poprzedniej stronie:
Droga chyba była bezpieczna, tak się jej przynajmniej zdawało. Nigdzie więcej nie widziała śladów krwi, więc mogła sądzić, że ktokolwiek zaatakował myśliwych, aktualnie zajmuje się nimi i nie ma ochoty na kolejna osobę, a poza tym jest wystarczająco daleko, by nawet jej nie usłyszeć. Niestety dzień był owocny w spotkania – właściwie to cała podróż taka była – i ni stąd, ni zowąd na jej trasie zamajaczyła kolejna sylwetka. Zahamowała w bezpiecznej odległości, przypatrując się osobistości. Kobieta, młoda, na dodatek... myśliwy? Jeśli tak, to wyjątkowo niewprawny. I szczerze powiedziawszy, Ines aktualnie wolała teraz sama przebyć tę drogę, a nie spotykać co i rusz dziwaków i potencjalnych wrogów, a tak aktualnie jawiła jej się ta dziewczyna. Oczywiście mogła to być tylko zwykła dziewucha, która zajmowała się dosyć męskim zawodem i nie wychodziło jej to najlepiej, ale równie dobrze mogła to być jakaś pułapka, świadoma bądź nie. Niestety obejście jej było ciężkie i prawdopodobnie trzeba będzie się z nią zmierzyć.Stępem ruszyła lekko naokoło, jeszcze daleko przed nią luzując miecz w pochwie i delikatnie go wysuwając. Położyła dłoń na rękojeści, drugą ostrożnie prowadząc konia jak najbardziej bokiem. Liczyła, że jakimś cudem zatoczy taki łuk, że dziewczę jej nie zauważy. W innym przypadku była względnie przygotowana na jakiś atak. Oczywiście przed tym wszystkim zerknęła na to, czy jakaś broń dalekodystansowa była pod jej rękoma. W innym przypadku była raczej na wygranej pozycji. Patrzyła się na nią także cały czas, ale i także wokół siebie, czy aby nigdzie nie ma żadnej pułapki.