Ostatni post na poprzedniej stronie:
Narrator
Wnętrze zbroi zmieniło się podobnie jak reakcje zbroi na otoczenie. Na kilka sekund w pustej skorupie pojawiła się odrobina wstydu. Rdzeń nie pozwolił jednak na to na dłuższą metę i wrócił do analizy. Trzeba było pochłonąć więcej i zrozumieć więcej.
Konstrukt skinął głową Drugiemu i ruszył za nim badając lewitujące cząstki. Kilka razy puszczał z ziemi piach i obserwował jego spadanie. Okazało się iż w bańce lekkie cząsteczki nie doświadczały grawitacji aż do krawędzi bariery. Tam nagle spadały na ziemię jak każdy inny popiół. Widok jednak szarej smugi rozlewającej się w powietrzu jak atrament na kartce był czymś wyjątkowym. Nigdy nie wiedział czegoś takiego. Gdy mag był blisko zostawały smugi gdy jednak stojąc został w tyle i wyszedł z pola popiół przestał lewitować. Zdawało się jednak że dotyczy to tylko lekkich obiektów. W końcu nie działało to na niego. Podobnie gdy ruszył znowu i zbliżył się w pewnym momencie jego rdzeń wyczuł że pokonuje niewidzialną barierę blokująca wiatr i cząsteczki pyłu, kurzu i popiołu. Te były zatrzymywane na krawędzi pola i dopiero gdy znalazły się poza nim znowu spadały. To coś zdawało się blokować wszelki ruch o niewielkiej energii.
W tym czasie w okolicy trwały wybuchy wulkanów. Bomby wulkaniczne spadały jednak daleko. A marsz szedł szybko. Jak na te warunki wręcz nie możliwie szybko. Tym razem jednak udało im się na wybrzeżu nagle dostrzec kolejne części wraku i skrzynie. Żadnych rozbitków tu chyba jednak nie było. Po chwili sprecyzowano. Żywych rozbitków. Jakiś trup a raczej połowa był właśnie wyrzucany na brzeg. Brakowało mu dolnej części poniżej pępka. Musiała zgnieść i uciąć go niczym gilotyna jakaś część statku. Konstrukt już z dużej odległości widział że grymas świadczył że nie umarł w spokoju. Jelita ciągnące się za nim także.