pn sty 22, 2018 7:46 pm
Jak dotąd wszystko przebiegało zgodnie z planem i nie zanosiło się na problemy. Lata doświadczenia jednak nauczyły go nie spoczywać na laurach nawet w chwilach wytchnienia. Uśpiona czujność to ostatnia cecha, jaką chciałby się odznaczyć, toteż co jakiś czas wydawał inne komendy zwiadowcom, by potencjalny przeciwnik nie złapał rytmu przechodzących wojsk wraz z karawaną. Za nią pociągnął do odpowiedzialności Garona. Porządek rzecz jasna, gdyż ani on, ani Wiśniowiecki nie mogliby przewidzieć wyników starcia. Nie mieli jasnych wytycznych co do liczebności wojsk, acz nie miał wątpliwości, że upora się z nimi w bezpośrednim starciu. Nic na ten moment nie było pewne, ale morale zdecydowanie dopisywały ludziom.
Zarówno za sprawą pokaźnej eskorty, jak i ich obecnego tu i sprawującego rządy ich pana. Powątpiewał w to srogo, by motywował ich stary dziad z mieczem większym od własnego ego.
Rozważał słowa Garona. Planował wybrać inne miejsce do rozbicia obozu, ale w ostateczności wstrzymał się ze swoim postanowieniem. Taktycznie byliby bardziej narażeni na zasadzkę, a ciężko ukryć się z armią nawet i za wzgórzem, lecz po posępnych wyrazach twarzy podróżujących z nim świtą, odpoczynek tylko im pomoże.
– Tak też zrobimy.
Odparł krótko. Nie było sensu tworzyć długiego wywodu na ten temat. Szczerze mówiąc wielogodzinna jazda nawet konno była trudząca. Korzystając z okazji, nakazał wyższym rangą o wyznaczenie nocnej warty. Żołnierze mieli zmieniać się co dwie lub trzy godziny, a zwiadowcom przypadła trudniejsza, lecz kluczowa rola. Mieli prowadzić obserwacje, zapuszczając się nieco dalej od obozowiska. W razie wielkich problemów każdy z nich otrzymał róg, w który mieli zadąć w przypadku nadchodzącego zagrożenia. O ile ryzykowali tym życiem, tak najpewniej każdy z nich był przeszkolony zarówno do walki, jak i taktycznego odwrotu. Miał tylko nadzieję, że poza zmęczeniem żołnierzy, jak i swoim nie będą mieli innych problemów.
Ilość słów: 351