Narrator
Inga właśnie przemawiająca i objaśniająca wszystkie zagadki kompleksu była również tą, która odpowiedziała na pytanie Leonarda, aczkolwiek spoglądając przy tym na niego z lekką konsternacją. I ona odparła rzeczowo, nie strzępiąc słów na próżno.
— Tego rodzaju? Jeden. Ten, który tkwił w panelu przy drzwiach koło wyłomu. Reszta, te, które mamy w swoich posiadaniach, to duplikaty, które zdobyliśmy dzięki częściowemu rozgryzieniu działania maszyn w laboratoriach. Jak mówiłam, nasze badania posunęły się niewiele dalej.
Po dotarciu do pomieszczenia z urządzeniem energetycznym Steinhöfer niemalże od razu zabrał się do roboty. Jednocześnie słuchając tego, co mieli do powiedzenia gospodarze tego miejsca, wyciągnął swe zaawansowane technologicznie gogle, wzmacniając je na dodatek zaklętym kryształem. Różnica w odbiorze była niewielka – linie ciągnące się po ścianach przybytku mające swoje źródło właśnie w tej maszynie błysnęły nieco mocniej w soczewkach Leonarda, poczęły pulsować, jak gdyby energia przezeń przepływająca nie była stabilna. Pomimo tego maszyneria zdawała się wręcz nią kipieć, chociaż rzecz jasna to, co oddawała liniom, przewodom była niewielką częścią. Poza tym samo urządzenie wydawało się, że samo posiada jakąś aurę. Bladą, niemożliwą do odczytania, ale posiadało. Innym szczegółem był sam przepływ owej energii, która oprócz przekierowywania siebie do dalszej części budynku, wyglądała, jakby płynęła z dołu do góry. Poza tym niektóre ścieżki praktycznie w ogóle nie świeciły i wyglądały na wyłączone.
— Tak... myśleliśmy nad tym. Oczywiście w związku z tym, co znaleźliśmy tylko w otwartych dla nas pomieszczeniach, liczymy, że znajdziemy znacznie więcej technologii, nie tylko Maszynę — odrzekła kobieta, zaciekawionym wzrokiem obserwując poczynania Arlekina. Na jego kolejne pytanie wtrącił się już Nakamura.
— Nikt nie ucierpiał prócz samych górników, którzy pracowali w tej górze jakiś czas temu. Grasujący Pierwsi byli tylko plotkami, które rozpowiedzieli zbyt przestraszeni tego znaleziska. Jedyni priori, których znaleźliśmy, znajdują sie w bezpiecznych kapsułach. A dane owszem, posiadamy, będzie miał pan do nich dostęp w naszej bibliotece. Tutaj postaramy się wyjaśnić najważniejsze rzeczy — tuż po tym, widząc, iż jego nowy podwładny stracił zainteresowanie maszynerią, ruszył dalej, prowadząc wraz z Ingą do innego pomieszczenia.
Kryształ włożony do pomniejszego panelu przy drzwiach uaktywnił się, a na wyświetlaczu błysnęło powiadomienie w sanctin, jarzące się niebieskim kolorem. Towarzystwo znalazło się w długim i nieszerokim pomieszczeniu laboratoryjnym. Na środku stało coś, co mogło przypominać stół, jednak nie było nim dokładnie. Bryła, bowiem tak najlepiej można było to określić, zajmowała większą część pokoju. Znajdowało się tam kilka wgłębień i miniaturowych wyświetlaczy. Na ścianach wisiały półki, zaś w każdym rogu stało urządzenie. Wysokie na około półtora metra, długie i szerokie na około metr. Wyglądało na całkiem skomplikowane, posiadało wiele przycisków, dużo większy panel a także dwa wejścia idealnie pasujące na kryształy i miniaturową komorę. W laboratorium znajdował się jeden człowiek. Drugi, który w ogóle nie zwracał na przybyłych uwagę, zbyt pochłonięty kombinowaniem przy jednym z owych ustrojstw.
— Tamten jegomość to Jekotoj ze Skrzekowisk. On odkrył, jak powielać klucze. Od tamtej pory praktycznie nie wychodzi na powierzchnię, próbując dalej posuwać badania. Niestety przemęczenie raczej mu nie służy — wyjaśnił Seitaro, po czym podszedł do urządzenia, kładąc na nim sprawną dłoń i z dumą je prezentując. — Oto Te-NX1 wedle informacji, które zdołaliśmy z tego wyciągnąć. Urządzenie, które nadal próbujemy rozpracować, które pozwoliło nam skopiować dane z jednego kryształu do drugiego oraz to samo, które jest furtką do dalszych części. Jak widać, trochę tego jest. Od czego zacząć... wiemy na pewno, że to reaguje na polecenia, które wpiszemy w sanctinie, jeśli rzecz jasna sam panel je rozumie. Istnieje możliwość wpisywania znaków, usuwania ich z polecenia, wyświetlania informacji z kryształu, a także nadpisywania ich czy w końcu określania stanu przedmiotów, które można włożyć tutaj — wskazał komorę pod przyciskami i wyświetlaczem, niewielką. Potem pokazał na półki. — Poza tymi urządzeniami znaleźliśmy inne kryształy, ale w nich zawarte są jedynie informacje o naszej florze, faunie... o nas. Informacji jest sporo, ale o większości mamy pojęcie. Wygląda na to, że ktoś tutaj prowadził eksperymenty, być może zbierał informacje o naszych ciałach, o zwierzętach, roślinach. Niektóre słowa, wyrażenia w nich zawarte są nam całkiem nieznane i opisują to, o czym nie mieliśmy pojęcia. Jeśli pan chce, może przeczytać, co jest w nich zapisane w tej właśnie maszynie. Część zdążyliśmy przepisać i zachować w bibliotece. Właśnie, Ingo, przekaż panu Leonardowi jego kryształ. Wystarczy go tylko włożyć do wnęki i urządzenie samo zareaguje. Ogólnie jest to bardzo intuicyjne, więc mniemam, iż nie będzie miał pan problemów z jego obsługą — Nakamura zakończył długi monolog, natomiast Adler posłusznie wyciągnęła z pół płaszcza jeszcze inny, identyczny kryształ, który przekazała w dłonie Steinhöfera. Drugi w kącie odwrócił się na chwilę w ich stronę, jakby dopiero teraz zobaczył, że ma gości. Nie zareagował jednak w jakikolwiek sposób i powrócił do wpisywania komend w Te-NX1.